Jeśli ktoś nie ma takiego statusu w HHonors, to warto się rozejrzeć za jakimś "fast trackiem". :)
W zeszłym roku salonik w tym Hiltonie, razem z innymi pomieszczeniami, przeszedł niesamowitą modernizację (o czym pisałem w recenzji hotelu). Wygląda teraz po prostu rewelacyjnie, co mam nadzieję, że chociaż trochę widać po zdjęciach. ;)
Składa się on z głównej sali ze stolikami, krzesłami i kilkoma kanapami oraz z kącika biznesowego. Można sobie np. zająć miejsce przy oknach:
I podziwiać widok na Parlament:
Salonik Executive Lounge znajduje się na trzecim piętrze hotelu Hilton Budapest i otwarty jest codziennie od godziny 6:00 do 22:00. Żeby się do niego dostać należy przyłożyć kartę-klucz do elektronicznego zamka przy przezroczystych drzwiach. W środku znajduje się również recepcja z możliwością zameldowania się i wymeldowania.
Hotel Hilton Budapest najlepiej rezerwować na oficjalnej stronie - ma się wtedy pewność, że otrzyma się wszystkie przywileje, a cena za pokój jest najniższa (co zawsze warto sprawdzać np. poprzez HotelsCombined).
Śniadanie podawane jest tutaj w godzinach:
7:00 - 10:30 - od poniedziałku do piątku
7:00 - 11:00 - w sobotę i niedzielę
Ja korzystałem ze śniadania w restauracji, także nie wiem niestety co tutaj jest podawane, ale myślę, że wybór powinien być co najmniej satysfakcjonujący. :)
Przez cały dzień można się w tym saloniku częstować owocami, drobnymi przekąskami oraz ciepłymi i zimnymi napojami.
Ekspres przygotowuje wiele różnych rodzajów kawy (czy też i gorącą czekoladę). Wyposażony jest nawet w specjalne, podgrzewane półki na których stoją filiżanki.
Z zimnych napoi dostępne są: woda, cola, cola light, sprite, fanta, tonic Kinley zwykły oraz ginger ale oraz soki Cappy: pomarańczowy, jabłkowy i brzoskwiniowy.
Z przekąsek to głównie orzeszki, krakersy, pestki dyni i słonecznika i kruche ciastka. Dostępne były również bardzo fajne węgierskie słone bułeczki - "pogacze" (pogácsa).
Jakoś po godzinie 16:00 (a przynajmniej wcześniej ich nie widziałem;) doszły jeszcze pyszne desery:
Można sobie więc było stworzyć np. taki zestawik. ;)
W saloniku dostępny jest tzw. "business corner" z dwoma komputerami oraz lokalną i zagraniczną prasą. Jest w nim także możliwość bezpłatnego skorzystania z drukarki.
Również i ta część saloniku wygląda po prostu świetnie i jest fajnym miejscem do zrelaksowania się.
Czym byłby salonik executive lounge bez najważniejszego posiłku, czyli kolacji... :)
Podawana jest ona od godz. 18:00 do 20:30, także punkt szósta byłem już obecny. ;) Niestety stoliki przy kanapach były już pozajmowane, ale bardziej martwiło mnie co innego - nie było widać żadnych przygotowań do owej kolacji, ani nawet miejsca gdzie jakieś dodatkowe dania miałyby zostać podane. Chwilę później jednak tajemnica się rozwiązała - otwarte zostały drzwi do osobnej salki z rozłożonym już jedzeniem i alkoholami. :)
Z dań na ciepło dostępna była kaczka:
...krążki cebulowe:...oraz zupa:
Z zimnych przekąsek: sery, sałatka, małe, nadziewane papryczki i jakieś takie mięsne roladki:
Poza tym jeszcze inna sałatka (grecka) i również mięso:
Porządny wybór alkoholi, w tym węgierskie specjały czyli palinka Fütyülős i likier ziołowy Unicum.
Oraz węgierskie wina - białe, musujące, różowe i czerwone:
Do tego piwo - belgijskie Stella Artois i lokalne Dreher:
Na pierwszy ogień poszedł taki zestaw ;)
Kaczka była bardzo smaczna i właściwie najlepsza z dostępnych dań. Szkoda, że poza nią to tylko te krążki cebulowe były na ciepło (no i zupa). Sałatka niestety sucha i nawet jej dressing zbytnio nie pomógł, grecka była smaczniejsza. Sery i te papryczki były ok, reszta przekąsek raczej taka sobie.
Pamiętam, że dwa lata temu tez nie było jakiegoś super wyboru, ale jednak jedzenie smaczniejsze. Z poprzedniej recenzji widzę, że przynajmniej były dwa rodzaje mięsa na ciepło oraz sałatka z krewetkami.
Największym rozczarowaniem jednak było wino. Węgierskie wina potrafią przecież być świetne, a tutaj żadne z nich (musującego nie próbowałem) mi nie podeszło. Wszystkie zresztą wyprodukowane przez, a raczej sygnowane jakąś marką "ICON the restaurant". Dopiero potem skojarzyłem, że tak właśnie się nazywa restauracja... w hotelu Hilton Budapest. Coś im mocno nie wyszło, albo przynajmniej nie trafiło w moje gusta. ;)
Nie było też niestety starszego faceta o imieniu Tibor, który wtedy obsługiwał salonik i był przesympatyczny. Do tego stopnia, że właściwie był sławny w światku częstych bywalców hoteli i ich saloników, o czym przeczytałem swego czasu na forum FlyerTalk. Obecnie pracowały tam dwie panie, które były raczej sympatyczne, ale bez przesady. :)
W saloniku później jeszcze pojawiła się jakaś kwaśno-słona sałatka, głównie z oliwek, całkiem ciekawa w smaku, chociaż nie dało jej się za dużo zjeść. Poza tym jeszcze taka roladka z łososia i jakiejś innej ryby. W kieliszku widać ten bardzo gorzki likier Unicum. ;)
Po godz. 20:30 zamknięte zostały wrota do jedzenia i alkoholi. Zabrane zostały też niestety te desery, o których wcześniej wspominałem. Zostały tylko napoje oraz orzeszki itp.
Pora się było zbierać i jeszcze przejść na nocny spacer wokół hotelu. Jego okolica na pewno do tego zachęca. :)
Salonik w hotelu Hilton Budapest po dwóch latach znów zrobił na mnie duże wrażenie, ale tym razem bardziej za sprawą jego wyglądu niż podawanego jedzenia (i wina...) czy obsługi. Tak czy inaczej, warto jednak ten hotel odwiedzić, szczególnie jeśli się posiada status Gold/Diamond w HHonors i dostanie się darmowe śniadanie czy właśnie dostęp do saloniku. Bez takiego statusu raczej bym do saloniku Executive Lounge tu nie dopłacał.
Kliknij, jeśli podobał Ci się wpis:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz