Indigo jest jedną z najciekawszych marek hotelowej sieci IHG. Każdy z hoteli spod tego znaku jest inny, ma swój indywidualny charakter odwzorowujący specyfikę danego miasta czy dzielnicy, w której się znajduje. Hotele marki Indigo cechują się wyjątkowym i nowoczesnym designem. W Polsce mamy od niedawna dwa ich obiekty - Indigo Kraków Old Town oraz Indigo Warsaw Nowy Świat. Jeszcze w żadnym z nich nie miałem okazji nocować, ale ciekawe jak wypadają w porównaniu z poniższym.
Indigo Bangkok Wireless Road
(oficjalna, TripAdvisor(#32/913), Booking(9,1), porównywarka cen)
Hotel ten zarezerwowałem na chwilę przed zameldowaniem się, siedząc jeszcze w saloniku Club Lounge na 37. piętrze InterContinental Bangkok i racząc się ostatnią popołudniową herbatką.
Dla jednej osoby w pokoju King Superior (podstawowa kategoria) dostępna była bezzwrotna stawka "Weekend Special" z wliczonym śniadaniem i wymeldowaniem o godz. 16:00 za 4841 THB, czyli trochę ponad 500 PLN (na chwilę obecną to 562 złote). Nie pamiętam już o ile dokładnie, ale przy dwóch osobach stawka ta lekko rosła.
Pięciogwiazdkowy hotel Indigo Bangkok Wireless Road nie należy więc do najtańszych, ale już od dłuższego czasu byłem go ciekaw, zresztą nocleg w tej marce przydał mi się też do zebrania punktów w promocji IHG Accelerate.
Hotel Indigo znajduje się jakieś 15 minut piechotą od InterContinentala, ale tak jak już pisałem w poradniku o Bangkoku, taka odległość potrafi być męcząca do przejścia, szczególnie ze sporą walizką. Zamówiłem więc Ubera, co jednak też nie było idealnym rozwiązaniem. Najpierw na niego dość długo czekałem, potem musiał jechać naokoło, bo nie było możliwości skrętu w odpowiednim miejscu, a do tego przy Indigo droga jest jednokierunkowa, przez co jeszcze się załapaliśmy na spory korek, a na koniec się jeszcze kierowca trochę zgubił.
W sumie więc lekko ponad kilometrowy odcinek pokonałem w jakieś... 45 minut, jak nie więcej. W końcu jednak udało się dotrzeć do hotelu!
Indigo Bangkok Wireless Road wprawdzie ma pięć gwiazdek, jednak panuje w nim bardzo luźna atmosfera. Jest to hotel designerski skierowany raczej do Milenialsów (z zasobniejszym portfelem) szukających nietuzinkowych wnętrz.
Znajduje się przy zielonej i prestiżowej ulicy Wireless Road (lub: Witthayu Road), w sąsiedztwie wielu ambasad oraz wysokiej klasy hoteli, takich jak: Conrad Bangkok, Oriental Residence Bangkok, The Okura Prestige Bangkok czy The Athenee, a Luxury Collection Hotel.
Przy tej ulicy powstała pierwsza w Tajlandii radiostacja, co upamiętnia ściana pełna różnego rodzaju radioodbiorników i innych sprzętów grających, znajdująca się na parterze hotelu, tuż przy windach.
Indigo Bangkok oddalony jest o jakieś 400 metrów od najbliższej stacji BTS, można też od niego przejść w jakieś 10 minut do parku Lumpini, w którym spotkamy m.in warany.
Zameldowanie w hotelu przebiegło sprawnie. Już wcześniej ktoś zaopiekował się moją walizką, a sam dostałem pół szklaneczki jakiegoś rozwodnionego kompotu. :) Nie skorzystałem jednak z "welcome drinka" oferowanego w barze, tylko wybrałem dodatkowe 400 punktów lojalnościowych.
Lekko się zaskoczyłem, bo myślałem, że to jest jednak niewielki, butikowy hotel, a tu się okazuje, ze dostałem pokój na... 21. piętrze. :) W sumie hotel ma 26 pięter i prawie dwieście pokoi. Na ostatnim z nich znajduje się rooftop bar, piętro niżej restauracja "CHAR", a jeszcze poniżej zlokalizowany jest basen infinity pool wraz z siłownią. Restauracja "Metro", w której podawane są m.in. śniadania jest z kolei na drugim piętrze hotelu.
Podobał mi się także design piktogramów, czyli np. strzałek wskazujących drogę czy tabliczek z numerami pokoi, umiejscowionych na dole drzwi.
A także i inne detale, takie jak różnego rodzaju lampy:
W moim pokoju Superior #2108 znajdowało się bardzo duże łóżko typu King, a także i wygodna sofa. W przedpokoju dostępna była szafa oraz półka do pozostawienia na niej walizki.
Na ścianie za łóżkiem - duży plakat z dawnymi rikszami.
Nad sofą z kolei grafiki z innymi charakterystycznymi dla Tajlandii elementami.
Przy łóżku, oprócz włączników światła i gniazdka elektrycznego, znajdowały się także przyciski do sterowania żaluzjami. Można było nimi całkowicie zasłonić okno znajdujące się tuż za biurkiem.
W samym biurku ukryty był sejf, a także i różnego rodzaju wejścia np. HDMI, żeby podpiąć coś pod telewizor.
Przy drzwiach wejściowych znajdowały się przyciski "Do Not Disturb" oraz "Make Up Room", przez co odpowiedni kolor wyświetlał się na panelu na zewnątrz pokoju. Jeśli ktoś nie ufa technice, to dostępne były także i standardowe wywieszki na drzwi. :)Schemat hotelowego piętra:
Szlafroki oraz żelazko z deską do prasowania:
A także chyba obowiązkowy przedmiot wyposażenia tajskich hoteli, czyli latarka:
Ta srebrna skrzynia to natomiast spory mini-barek, w którym znajdowały się m.in.: szklanki, kieliszki, kubki, zestaw do kawy czy herbaty oraz przekąski.
A także i lodówka z napojami i alkoholem.
Z której oczywiście średnio się opłaca korzystać, no chyba że ktoś lubi wydawać za napój 120 bahtów (13,90 zł) zamiast jakichś 14 THB (1,6 zł) w pobliskim sklepie. :)
Pamiętajcie, że do większości hoteli nie można wnosić świeżego duriana. Mi to na szczęście nie groziło, bo nie wiem jak można jeść ten owoc smakujący jak połączenie cebuli z czosnkiem, do tego o konsystencji camemberta. :)
Łazienka w Indigo Bangkok Wireless Road też jest bardzo ciekawie zaprojektowana. Moja posiadała prysznic typu walk-in (do tego z siedziskiem), ale w niektórych jest zamiast niego wanna (a w większych pokojach pewnie i jedno i drugie).Chyba jeszcze nie byłem w hotelu ze złotą armaturą, a do tego jeszcze i złotą umywalką... :)
Nie mówiąc już o złotym prysznicu... Proszę tylko bez skojarzeń. :)
Dostępne były świetne, organiczne kosmetyki luksusowej, tajskiej marki Pañpuri. Oprócz tych buteleczek na zdjęciu poniżej, dostępny był także balsam do ciała.
Woda oraz akcesoria kosmetyczne.
Mój pokój posiadał nieduży balkonik z fajnym widokiem na Bangkok. Akurat trafiłem na pochmurny dzień, ale ogólnie widok robił wrażenie! Do tego pokoje od innej strony (bardziej od Wireless Road) pewnie miały jeszcze ciekawszy.
Poniżej natomiast moje pierwsze próby uchwycenia burzy obiektywem aparatu. Ta była najbardziej udana. :)
Chociaż nie była to burza z prawdziwego zdarzenia, tylko trochę grzmiało w oddali. Według gazety, którą dostałem następnego dnia do pokoju, "trochę" bardziej padało w Pattayi. :)
Jeśli chodzi o widok, to niewątpliwie największym hitem tego hotelu jest widok z jego basenu infinity pool znajdującego się na 24. piętrze. Jest on wręcz niesamowity! Robi ogromne wrażenie, szczególnie wieczorem, gdy ta idealnie ułożona i niczym nie zasłonięta panorama wieżowców jest oświetlona.
Kilka hoteli czy apartamentów w Bangkoku, w których nocowałem posiadało baseny na zewnątrz i na wysokim piętrze, jednak żaden nie oferował podobnych widoków, co ten w hotelu Indigo.
Hotel posiada także 24-godzinną siłownię:
Jedną rzeczą, która mnie nie porwała w hotelu Indigo Bangkok Wireless Road było oferowane w nim śniadanie. Nie wiem, może to dlatego, że poprzednie dwie noce spędziłem we wspomnianym InterContinentalu, w którego saloniku jadłem jedno z najlepszych hotelowych śniadań, więc w porównaniu Indigo wypadło słabo. Ale z drugiej strony, to później jeszcze w hotelu Holiday Inn Bangkok Sukhumvit również wybór jedzenia był znacznie większy.W Indigo śniadanie opierało się głównie na daniach a la carte. Do wyboru było kilka dań jajecznych (omlet, hiszpański omlet, jajka w koszulkach, na twardo/miękko, jajecznica, sadzone), zupa typu noodle soup z wieprzowiną, bagietka z łososiem, bułeczki na parze z sosem z pandanu ("thai pandan custard"), gofry czy pankejki.
Ja natomiast wybrałem grillowaną makrelę w sosie teriyaki z ryżem, sałatką i zupą miso.
Poza tym do wyboru było kilka dań na ciepło - smaczne (i ostre) zielone curry oraz jakaś gotowana szynka czy ryba. Oprócz drobnych dodatków, soków, owoców, pieczywa czy słodkich bułeczek, to właściwie na tym koniec. Aż się rozglądałem czy czegoś nie przegapiłem w tej ładnej restauracji.
Może po prostu śniadanie w tym hotelu jest takie bardziej w stylu kawiarnianym, ale to szkoda, że nie było ciekawszego wyboru przynajmniej dań a la carte. Zamiast dopłacać te 500-600 bahtów za osobę (bo z tego co widzę, to tyle kosztuje, chociaż może być różnie dla różnych stawek) wolałbym sobie już pójść na śniadanie chociażby do jakiejś kawiarni czy restauracji.
Po śniadaniu miałem tylko trochę czasu na odpoczynek i spakowanie się. Nie korzystałem z późnego wymeldowania, a nawet i przed południem (czyli standardową godziną check-outu) opuściłem pokój. Czekała mnie bowiem wycieczka do Pattayi, a konkretniej do hotelu InterContinental Pattaya Resort, który już nie rozczarował mnie pod żadnym względem. :)
Ogólnie, to jak najbardziej mogę hotel Indigo Bangkok Wireless Road polecić. Szczególnie, że posiada on jeden z najciekawszych hotelowych basenów w Bangkoku. Nie mówiąc już o wyjątkowych wnętrzach czy położeniu w stosunkowo spokojnej, a do tego i zielonej części tej metropolii. Tym bardziej, że jest to jej ścisłe centrum. Szkoda jedynie, że śniadanie było rozczarowujące, ale może po prostu nie do końca trafiło w mój gust.
Kliknij, jeśli podobał Ci się wpis:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz