(Wpis gościnny, autorem tekstu oraz zdjęć jest czytelnik bloga - Artur, któremu serdecznie dziękuję! ;)
Jedyny hotel marki Hilton w Kopenhadze znajduje się na przedmieściach, przy lotnisku Kastrup. Wyprawę do Kopenhagi na przedłużony wrześniowy weekend zacząłem planować od czasu promocji urodzinowej Wizzair, w której nabyłem bilety do Malmo z 50% zniżką. Pierwszy nocleg w Kopenhadze miał być okazją do utylizacji kredytów zebranych w serwisie TravelPony, czyli 35 USD z aktywacji konta, 2x25 USD z poleceń i 50 USD z błędu w kodzie Memday14, który początkowo nie posiadał wartości minimalnej rezerwacji ;)). Ceny noclegów w Kopenhadze są baaaardzo wysokie, jak to zazwyczaj bywa w skandynawskich miastach. Cena pokoju z łóżkiem małżeńskim i ze śniadaniem na stronie TravelPony wynosiła 172 USD, po odliczeniu błędnego kodu i wszystkich kredytów w łącznej wysokości 135 USD, zapłaciłem 37 USD!!!
Hilton Copenhagen Airport / Kopenhaga
Budynek hotelu zaprojektowany jest wokół kwadratowego wewnętrznego dziedzińca/patio, na którym znajduje się restauracja i rozchodzących się na cztery strony skrzydeł. Całość utrzymana jest w ciepłych, naturalnych barwach z kolorowymi akcentami w postaci obrazów lub wykładzin. Wystrój raczej skromny i stonowany, typowo skandynawski.
Zdecydowanym plusem hotelu są naprawdę duże pokoje. Hotel reklamuje się hasłem, że są one największe w mieście. Kolejne dwa dni spaliśmy w centrum (tym razem utylizując kredyty Hotel Tonight), mogliśmy się więc przekonać naocznie, że to prawda. Duże wygodne łóżko, duża szafa wykończona drewnem, fajne foteliki – wszystko to sprawiało, że pokój pomimo wielkości był przyjemny i przytulny. Wysokie okna od sufitu do podłogi dają świetny widok na startujące lub lądujące samoloty.
W pokoju czekały dwie czekoladki i butelka wody mineralnej. Niestety w standardowych pokojach nie ma ekspresów do kawy. Na półce nad minibarkiem znajdował się jedynie czajnik elektryczny, kawa i herbata w saszetkach. Na szczęście filiżanki były porcelanowe, a nie plastikowe. W pokoju dostępne było oczywiście darmowe wi-fi.
O ile jasny i nowoczesny wystrój pokoju bardzo nam się podobał, o tyle łazienka wyglądała już słabo. Białe kafelki w prostym, skandynawskim stylu sprawiły, że łazienka - chociaż duża i wygodna - nie robiła specjalnego wrażenia i trochę odstawała od oczekiwań co do 5-gwiazdkowego hotelu.
Wielkie okno naszego hotelu wychodziło na zachód, widzieliśmy więc samoloty odlatujące z lotniska i panoramę nowoczesnych budynków południowych dzielnic Kopenhagi. Był to bardzo przyjemny widok, a potem zaczął się zachód słońca i zrobiło się jak w bajce. :)
Hotelowe śniadanie serwowane jest na wewnętrznym dziedzińcu i obejmuje zarówno bufet ciepły, jak i zimny. Kelnerka odprowadza gości do stolików, pyta od razu czy przygotować kawę lub herbatę oraz proponuje świeżo wyciskane soki. Dania na ciepło są dość standardowe: jajecznica, bekon, różne kiełbaski, fasolki i inne brytyjskie papki. Duży wybór wędlin, serów, doskonały łosoś. Spory wybór owoców, zarówno w całości, jak i pokrojonych w kawałki do zestawienia w owocową sałatkę. Ciekawy zestaw dla łasuchów: rogaliki, muffiny itp słodkości. Naprawdę obfity wybór smacznych składników, jak przystało na 5-gwiazdkowy hotel. Śniadanie to zdecydowany plus.
Dodać należy, że hotel dysponuje basenem i strefą spa, które to atrakcje dla posiadaczy karty Silver distępne były za darmo. Poszliśmy zatem obejrzeć rzeczony basen i rozważyć czy nie skorzystać z niego wieczorem. Okazało się jednak, że „basen” to raczej taka sadzawka w rzymskim stylu otoczona szezlongami, na których panie oddawały się zabiegom pielęgnacyjnym lub lekturze czasopism. Przy czym sadzawka naprawdę mała, może 15 m długości. Uznaliśmy, że pływać się w niej raczej nie da, a na moczenie się lub wylegiwanie na leżance ochoty raczej nie mamy. Trochę nas ta część hotelu rozczarowała.
Hotel jest doskonale zintegrowany z infrastrukturą lotniska, a tablice informacyjne wskazujące dojście do niego znajdują się w kilku punktach terminali. Hotel posiada własny przeszklony łącznik doprowadzony do przejścia pomiędzy stacją metra a terminalem lotniska. W razie deszczowej pogody suchą stopą dostaniemy się więc do hotelu zarówno z terminali, jak i stacji metra. Ze stacji kolejowej zapewne też, chociaż tego nie testowałem. W lobby hotelu jest automat do check-inu i tablica z odlotami, można więc tutaj oczekiwać na odlatujący samolot.
Hotel nam się podobał, chociaż nas nie zachwycił. Widać, że Duńczycy postawili na wygodę i solidność, a nie na wyrafinowanie. Prawie wszystko jest wygodne i na wysokim poziomie, ale brakuje jakichś niepowtarzalnych elementów, które by pozwalały na zapamiętanie tego obiektu jako wyjątkowego. Solidna czwórka z plusem (za śniadanie). :)
Kliknij, jeśli podobał Ci się wpis:
a pokaż jak wygląda Twój dom ? łazienka , pokój dzienny ? bo po tym plecaku to chyba pomyłka ...... cieszcie się z każdej chwili podróży za takie śmieszne pieniądze a nie oceniajcie , bo 2 doby w tym hotelu w oficjalnym cenniku to wasz miesieczny czynsz w polsce
OdpowiedzUsuńtypowy hejt, zazdrościsz że sam nie jesteś na tyle sprytny by pozwiedzać coś za granicą za małą kasę, jedź do tego swojego Żyrardowa na weekend.
OdpowiedzUsuńPlecak to mały podręczny pasujący w Wizzair. Zupełnie wystarczający na 3
OdpowiedzUsuńdni zwiedzania. Przecież napisałem, że miał to być wyjazd maksymalnie
niskobudżetowy. Jeśli zapłaciłem za hotel mniej niż inni, to nie mam prawa
go oceniać? Chyba nie rozumiesz w ogóle po co Rafał prowadzi tego bloga.